W sobotę seniorzy Nefrytu udali się do Wierzbic, aby rozegrać V kolejkę gier wrocławskiej klasy A z tamtejszym WKS-em. Przed spotkaniem zdawaliśmy sobie sprawę, że ciężko będzie o jakiekolwiek punkty na terenie głównego kandydata do awansu, który w tym sezonie jeszcze mocniej zainwestował w graczy spoza Wierzbic, a za cel obrał sposobność rywalizacji z GKS-em Kobierzyce o punkty w klasie okręgowej, jak również o podobną wartościowo dotację z budżetu gminnego… Już dziś zaryzykuję i pogratuluję ekipie trenera Roberta Rosińskiego awansu do klasy okręgowej, bo na tą chwilę nie ma żadnego zespołu, który mógłby, choć odrobinę zagrozić zawodnikom WKS-u, zresztą po tej kolejce pozostali jedyna niepokonaną drużyną naszej ligi… Sternicy Wierzbic obrali taką metodę budowania zespołu, jednak niech mają w pamięci m.in. takie drużyny jak Puma Pietrzykowice, Motobi Kąty Wrocławskie, LKS Stary Śleszów, Falko Rzeplin, Czarni Kondratowice, gdzie też mocno napierano na wyniki kosztem miejscowych zawodników… Kilku z tych zespołów do dziś nie ma na mapie piłkarskiej okręgu wrocławskiego.
Wracając do wydarzeń czysto związanych z danym spotkaniem, znowu nie obyło się bez niespodziewanych absencji… Maćka Werteleckiego dopadła grypa, Stasiu Ziemba z niewyjaśnionych przyczyn nie pojawił się na przed meczowej zbiórce, a Diominik Ginardo po raz kolejny udał się na uroczystości weselne. Z tego co miał trener Marcin Małecki do wyboru na plac boju posłał:
Piotr Gadomski – Albert Kaczor, Sylwester Filas, Ryszard Ziemba, Jacek Szczęśniak – Szymon Walów, Artur Brzeźny, Marcin Wertelecki, Paweł Ziemba (c), Artur Sieradzki – Marcin Lisowski (ustawienie 1-4-5-1).
W obwodzie pozostali: Marek Antoń oraz Patryk Tapka.
To, że do Wierzbic przyjechaliśmy grać w piłkę, pokazała pierwsza akcja spotkania po której Artur Brzeźny uderzył na bramkę gospodarzy z 20 metrów, a piłkę na rzut rożny z największym trudem sparował Paweł Wolfinger. Po rzucie rożnym znowu zakotłowało się pod bramką WKS-u, co doprowadziło do wściekłości trenera Wierzbic, który mocno zrugał swoich zawodników, aby się obudzili. Gospodarze szybko objęli prowadzenie, bo już w 10 minucie po rzucie wolnym bitym przez Olega Spirova, piłka długo leciał w kierunku naszego długiego słupka, a tam nieprzypilnowany Daniel Szczytowicz uderzył raz z czym Piotrek Gadomski sobie jeszcze poradził, ale wobec dobitki był już bezradny (1:0 dla Wierzbic). Później gra przeniosła się do środka pola, gdzie więcej z gry mieli miejscowi, a Nefryt czekał no kontrę… Niestety w 32 minucie gospodarze odjeżdżają na odległość dwóch trafień. Najlepszy tego dnia na placu gry Oleg Spirov po minięciu Jacka Szczęśniaka i złamaniu akcji do środka pola, uderza z 20 metrów w krótki róg naszej bramki, piłka odbija się jeszcze od słupka i ląduje w siatce (2:0 dla Wierzbic). W 39 minucie można było rzecz, że jest pozamiatane, gdy bramkę po błędzie Menego zdobywa Krzysztof Czerwiński, szkoda Piotrka, bo chwilę wcześniej uratował nas w sytuacji beznadziejnej, a chwilę później skapitulował bo niezbyt precyzyjnym uderzeniu środkowego obrońcy Wierzbic (3:0 dla Wierzbic). Do końca I połowy oba zespołu już groźniej nie zaatakowały i do szatni wracaliśmy w nietęgich nastrojach.
W przerwie trener Marcin Małecki, nie miał do nas pretensji o wynik, docenił walkę i podjęcie rękawic. Mieliśmy się skupić na wypracowaniu 1 sytuacji, która dałaby nam wiatru w żagle.
II połowa rozpoczęła się od natarcia biało zielonych, gdzie m.in. po jednym z rzutów rożnych główkował z 5 metrów Marcin Lisowski, jednak Paweł Wolfinger po raz kolejny popisał się kapitalną obrona na linii. W 55 minucie za kontuzjowanego Szymona Walów na placu gry pojawił się Patryk Tapka. To właśnie popularny Tapczan miał kolejną dobrą okazje w 59 minucie, gdy uderzył zbyt lekko z 12 metrów, choć mógł nawet iść na pojedynek sam na sam z golkiperem miejscowych. Gospodarze jakby uśpieni wynikiem odpuścili grę. Dopiero w 69 minucie koronkową akcję całego zespołu technicznym uderzeniem po długim wykończył Michał Banach (4:0 dla Wierzbic). W 73 minucie za Jacę na placu gry melduje się Marek Antoń. W 80 minucie po rzucie rożnym kolejna dobrą okazję na zdobycie bramki mają Biało zieloni, jednak uderzenie Ryśka Ziemby z dwóch metrów instynktowne odbija Wolfinger. Chwilę później za drugą żółtą kartkę boisko opuszcza Artur Brzeźny, a gospodarze w 94 minucie dobijają nas za sprawą Adriana Barcikowskiego, który z 20 metrów posłał mocne uderzeni piłka po drodze obiła jeszcze poprzeczkę i wpadła do siatki (5:0 dla Wierzbic).
Porażka z WKS-em była wkalkulowana, jednak zdecydowanie nie zasłużyliśmy na tak duże jej rozmiary. Szkoda niewykorzystanych sytuacji z początku II połowy. Spotkały się dwa piłkarskie światy z jednej strony ekipa złożona z zawodników z jednej gminy z kolei z drugiej „naszpikowany” jak na realia A klasowe team mimo wszystko Wierzbicom gratulujemy wygranej i tak jak wcześniej wspomniałem życzymy awansu. Nam pozostaje zacisnąć zęby i przetrenować najbliższy tydzień solidnie bo już w sobotę na własnym obiekcie zagramy spotkanie za przysłowiowe 6 pkt z LZS Osiek, który w tej kolejce zaskoczył w ograł mocnego Orła Sadków.